26.06.2015

7. Ciekawość

To drugi rozdział, który dzisiaj dodaję, więc odmeldowuję Was do szóstki x 
Komentujcie te dwa dodane dzisiaj rozdziały, polecajcie bloga, kocham Was!!!
WAŻNE! Kolejny rozdział pojawi się po wakacjach. Wyjeżdżam na dwa miesiące i nie będę miała możliwości dodawania czegokolwiek na bloga. Proszę Was o wyrozumiałość :) Mam nadzieję, że wypoczniecie i cierpliwie poczekacie na dalszy ciąg naszej historii. Ściskam Was mocno i do zobaczenia we wrześniu!

   ________________________________

Kilka godzin wcześniej

(Justin)

Westchnąłem głęboko na polecenie Mike'a, który rozkazał podać sobie karmę dla delfinów. Niechętnie mu ją rzuciłem i zerknąłem na zegarek. Za pół godziny miałem zjawić się w studiu, a jeśli mój kompan zamierzał wciąż się tak guzdrać, zwątpiłem, że do jutra stąd w ogóle wyjdę.
- Justin, może porobisz zdjęcia? - spytał, przechylając głowę w bok. - Patrz, jak sobie wesoło skaczą!
Kiedy na mnie spojrzał, zagryzłem mocno dolną wargę i pokręciłem głową.
- Mike, stary, powinienem już iść - mruknąłem.
Mike zmarszczył czoło i utkwił we mnie spojrzenie, które dokładnie pytało, jak mogę zostawiać delfinki i po prostu wyjść. Wywróciłem oczami i zdjąłem swoje ochronne rękawiczki.
- Do zobaczenia - oblizałem usta i wycofałem się, idąc prosto do kantorka.
Zmęczenie dawało o sobie poznać, ale musiałem jeszcze wytrzymać. Czekała mnie wizyta w drugiej pracy, no i przede wszystkim wieczorne spotkanie. Miałem tylko nadzieję, że się nie rozpada. W przeciwnym razie nic z tego nie wyjdzie.
Gdy byłem już w środku, ściągnąłem przez głowę swoją niebieską koszulkę polo i rzuciłem ją na krzesło, po czym podszedłem do szafy i odnalazłem ubranie, w którym przyszedłem tu rano. Było podobne do tego, które pożyczyłem poprzedniego dnia tej dziewczynie, Chloe. Jej imię strasznie mnie kręciło, zresztą jak ona sama. Rozmawiałem z nią raptem trzy razy, a już zdążyła mnie zaciekawić. Była skryta i niewiele mówiła, przez co trudno mi było do niej dotrzeć, ale mimo wszystko chciałem próbować. W dodatku powalała mnie jej uroda. Miała śliczne włosy, uśmiech... I ten brzuch. Nie mogłem ukryć zachwytu, kiedy widziałem na plaży jej mięśnie. Niby powinno to świadczyć o jej determinacji, ale cała jej osoba tak pasowała mi do skrytej, zagubionej dziewczynki, że od razu uznałem jej zamiłowanie do sportu za słodkie. Dodatkowo podziwiałem ją za wybór dyscypliny, bo sam nienawidziłem biegać.
Zbierając rzeczy, usłyszałem krople uderzające w dach kantorka. Zerknąłem ku górze i zirytowany wywróciłem oczami, prychając krótko. Cholera, dlaczego musiało padać dzisiaj?
Otworzyłem drzwiczki i powitałem się z deszczem. Zauważyłem, jak ludzie, którzy zdecydowali się odwiedzić dzisiaj oceanarium, właśnie uciekali w stronę wyjścia, osłaniając się rękoma. Prychnąłem, z całych sił starając się nie roześmiać. Lubiłem deszcz, byłem na niego jedynie wściekły za to, że zniszczył mi plany.
Droga do studia upłynęła mi w bardzo pogodnej - adekwatnie do sytuacji za oknem - atmosferze. Na cały samochód puściłem jakieś letnie kawałki i podśpiewywałem je pod nosem, ochoczo stukając palcami w kierownicę.
Moja druga praca miała swoją miejscówkę za miastem, gdzie - o dziwo - w ogóle nie padało. Zacząłem zazdrościć tutejszym mieszkańcom, chociaż było to niemożliwe, ze względu na to, że tutaj po prostu nie mieszkał nikt.
Wysiadłem z mojego wozu, gdy zaparkowałem już na podjeździe i jęknąłem z frustracji, czując, jak od deszczu całe ubranie klei mi się do ciała. Nie wyglądało to zbyt efektownie i na pewno nie pomagało w moim spotkaniu z Christie. Nie lubiła, gdy jakoś specjalnie "ubrzydzałem" się przed "upięknianiem", bo wtedy jej robota mogła potrwać nawet kilkadziesiąt minut, a przecież zależało nam na czasie.
- Justin! - usłyszałem zaraz po popchnięciu szklanych drzwi.
Christie stała przy wejściu do charakteryzatorni ze skrzyżowanymi na piersiach rękami. Miała na sobie niebieskie dżinsy, jasną koszulkę z dekoltem w serek i burzę kręconych, rudych loków. Była uroczą czterdziestopięciolatką i nie dało się nie darzyć jej sympatią.
- Wybacz - wypuściłem powietrze z ust, idąc w jej stronę. - Trochę mi się przedłużyło.
- No nic - machnęła ręką. - Chodź, Suzie już czeka.
Przepuściłem ją przodem w drzwiach i grzecznie wszedłem za nią do środka.
Charakteryzatornia składała się z długiego stołu wbitego w ścianę, przy którym stały trzy krzesła na przeciwko luster otoczonych żółtymi lampkami. Po drugiej stronie postawiono szafę z różnymi strojami.
Na jednym z krzeseł siedziała Suzie. Jej długie, brązowe włosy swobodnie opadały na jej smukłe ramiona, okryte beżowym sweterkiem. Miała ciało, a szczególnie nogi - modelki. Dosłownie.
- Hej, Justin - uśmiechnęła się, zerkając w moją stronę.
- Hej - odpowiedziałem, siadając na krześle obok.
Christie natychmiast stanęła przy mnie i zaczęła nakładać mi podkład, bym zbytnio się nie świecił.
- Możesz wysuszyć mu włosy, skarbie? - spytała, patrząc na Suzie.
- Och, pewnie - odparła i sięgnęła po suszarkę w szufladzie, po czym stanęła za mną i zaczęła suszyć moje włosy po deszczu. 
Rozluźniłem się nieco przez jej dotyk i spojrzałem prosto w lustro, przyglądając się swojej twarzy. Miałem zmęczone oczy i nieco zapadnięte policzki, ale poza tym nie było aż tak źle.
Po chwili moje włosy były już w ładzie i składzie. Suzie odsunęła się ode mnie i odeszła do szafy, a ja zerknąłem na jej ciasne spodnie.
- Włóż jakąś sukienkę. Za cholerę tego z ciebie nie zdejmę - westchnąłem, przechylając głowę w bok, na co Christie jęknęła.
- Nie ruszaj się, Justin - zacisnęła usta, ze skupieniem machając pędzlem przy mojej twarzy.
Suzie spojrzała na mnie przez ramię i wywróciła oczami, grzebiąc w szafie i wyciągając wreszcie śliwkową sukienkę. 
- Pasuje? - uniosła brew.
Jako znak zgody uniosłem kciuk w górę, po czym odwróciłem od niej wzrok, by mogła się przebrać. Nagle usłyszeliśmy pierwszy dzwonek.
- Dobrze, Justin, chyba wyglądasz okej - powiedziała w końcu Christie, ujmując moją twarz w dłonie i przyglądając mi się. Po chwili jej zmarszczka na czole zniknęła, a jej usta szeroko się uśmiechnęły. - Zmykaj się przebrać.
- Dzięki, Christie - zachichotałem i podniosłem się z krzesła, cmokając ją w policzek, po czym podszedłem do szafy, gdzie stała Suzie.
Zdążyła już nasunąć na siebie sukienkę i właśnie poprawiała jej ramiączka. Ja natomiast wyciągnąłem suchą, niebieską koszulkę i spodnie dresowe.
- Myślisz, że będziemy normalnie wyglądać? Ty w spodniach dresowych, a ja w sukience? - prychnęła Suzie, przyglądając mi się.
- Nie denerwuj mnie - westchnąłem. - Przecież w scenariuszu nie mamy zapisanych naszych stroi. Poza tym, możemy wymyślić coś z tym, że akurat skądś wróciłaś.
Przechyliła głowę w bok i już miała coś powiedzieć, gdy do charakteryzatorni zawitał nasz dyrektor - Ian. Miał krótko przystrzyżone włosy i szerokie barki, które zawsze starał się maskować czarną marynarką.
- Plan jest taki - zaczął, wchodząc głębiej i patrząc tylko na nas. Kompletnie zignorował Christie. - Justin, jesteś przyjacielem rodziny - oblizał usta. - A ty, Suzie, przyjmujesz go do domu i mówisz, żeby poczekał na twoich rodziców. Resztę już znacie.
- Czemu nie możemy zacząć od momentu, który jest w scenariuszu? - zmarszczyłem czoło.
- Wytwórnia chce dostać coś z fabułą - Ian wywrócił oczami. - Podwoją nam stawkę, jeśli to dobrze zagramy, więc postarajcie się.
Prychnąłem pod nosem, kręcąc z niedowierzaniem głową. Jak można dobrze zagrać scenę łóżkową? Spojrzałem spode łba na Iana, a ten skarcił mnie wzrokiem.
- Bieber, jesteś jedną z naszych najlepszych gwiazd porno - westchnął, a ja od razu się skrzywiłem. Nie lubiłem, gdy używał tego terminu. - Po prostu bądź sobą.
Przełknąłem ślinę. To zabrzmiało jak obelga.
Zanim się obejrzeliśmy, zabrzmiał drugi dzwonek, więc musieliśmy się sprężyć. Przeczesałem włosy i spojrzałem na Christie, która jak zawsze stała ze skrzyżowanymi na piersi rękoma i patrzyła na nas współczująco. Przepuściłem Suzie w drzwiach i grzecznie poszedłem za nią i Ianem do studia.
Za każdym razem było inne. Raz składało się ze zwykłej białej ściany i kanapy, drugi było upozorowane na pałac, trzeci jeździliśmy w plener albo na basen, by odegrać swoją scenę. Tym razem postawiono nam kuchnię, bardzo luksusową i ekskluzywną. Posiadała wyspę kuchenną na środku z jednym krzesłem obok niej oraz ogromną, dwudrzwiową lodówkę z możliwością podstawienia kubka i nawrzucania tam kostek lodu.
Westchnąłem w zachwycie, rozglądając się dookoła. Było naprawdę bardzo ładnie i przyjemnie. Czas się pieprzyć, pomyślałem i odwróciłem się w stronę ekipy.
Jacob - mój agent - stał z tyłu z kartką papieru i powiedział coś do Iana, który właśnie do niego podszedł. Zerknął na mnie i pokiwał głową, na co przygryzłem wargę. Trochę się stresowałem, zresztą jak za każdym razem, gdy byłem zmuszony to zrobić.
- Wszyscy gotowi? - spytał Ian, rozglądając się po dwóch gościach z mikrofonami na kijach oraz po kamerzyście, który uniósł kciuka w górę, celując w nas swoim sprzętem. - No, to akcja!
Szybko wyszedłem z atrapowej kuchni, odczekałem kilka sekund i wszedłem tam z powrotem. Suzie krzątała się przy blacie i udawała, że kroi przygotowane wcześniej owoce.
- Hej - chrząknąłem, na co podskoczyła i odwróciła się twarzą do mnie. - Są twoi rodzice?
- Nie - zamarła, przesuwając po mnie wzrokiem. - Ale niedługo powinni wrócić. Kim pan jest?
- Bruce - powiedziałem, szybko przytaczając w głowie imię ze scenariusza. - Nie obrazisz się, jeśli poczekam? - spytałem i oparłem się o blat.
- Pewnie, że nie - mrugnęła do mnie i wróciła do krojenia owoców.
Oblizałem usta, przechylając głowę w bok i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu, myśląc nad tym, ile czasu zajmie nam to wszystko. Nie musiałem długo czekać. Suzie stanęła przede mną, ściskając jedną truskawkę w dłoni i ssąc ją w swoich ustach, patrzyła na mnie spod rzęs.
Tak naprawdę ani trochę mnie to nie podniecało, bo wiedziałem, że jedynie gram.
- Nie powinnaś tego robić - chrząknąłem, kpiąco na nią patrząc.
Zaczęła ssać truskawkę mocniej, po czym zamoczyła ją w bitej śmietanie stojącej na blacie i zlizała wszystko koniuszkiem języka. Przełknąłem ślinę i wyciągnąłem do niej dłoń, chwytając kawałek jej sukienki, za którą przyciągnąłem ją do siebie. Położyłem dłoń na jej karku i przycisnąłem jej twarz do moich ust. Suzie wiedziała, co ma robić, ponieważ od razu jęknęła - niby z zaskoczenia - i poddała mi się, rozchylając wargi i witając się z moim językiem.
Pocałunek trwał kilka dłuższych minut, podczas których wszyscy mający zamiar robić sobie dobrze przy naszym pornolu powinni już nieźle się nakręcać. Suzie podciągnęła moją koszulkę do góry, a ja ochoczo uniosłem ręce, by całkowicie ją zdjęła. Ścisnąłem ją w pasie i odepchnąłem się od wyspy kuchennej, obracając się z Suzie i przyciskając jej tyłek do miejsca, w którym dopiero co stałem. Szybko ściągnąłem jej sukienkę i podsadziłem ją do góry, odrywając się od jej ust.
Uśmiechnąłem się do niej łobuzersko i znowu ją pocałowałem, ściągając z niej jej biały stanik. Sięgnąłem po bitą śmietanę w sprayu i wylałem ją na piersi dziewczyny, ściskając je dłońmi i zlizując z nich słodycz. Zacząłem bawić się brodawkami, a ona odchyliła głowę w tył, jęcząc coraz głośniej.
Miała apetyczne piersi - pewnie przez tę śmietanę - ale ja i tak nic nie czułem. Nawet mi nie stanął.
Pociągnąłem ją za jej sutki i zacząłem się wycofywać, a gdy znalazłem się blisko lodówki, popchnąłem na nią Suzie i odwróciłem tyłem do mnie. Opadłem szybko na kolana i zdjąłem jej majtki, wypychając pośladki w moją stronę i zaczynając lizać łechtaczkę. Uniosłem spojrzenie na jej twarz, którą przycisnęła do lodówki, więc mogłem obserwować jej lewy profil. Jęknęła głośno i przymknęła powieki. Oderwałem się od niej dopiero po jakichś dwóch minutach. Tyle nam zwykle dawali - od dwóch do pięciu, nie dłużej, bo widz mógł się już znudzić i przestać czuć podniecenie. Trzeba było czymś go zaskoczyć.
Podniosłem się z kolan i znowu pocałowałem Suzie, tym razem w kark. Jeszcze bardziej wypchnęła biodra w moją stronę i otarła się pośladkami o mojego penisa. Zamruczałem cicho, czując, jak robi się twardy, jednak wiedziałem, że była to reakcja samoobronna.
- Skarbie, chcę cię mocno pieprzyć - wymamrotałem na tyle głośno, że wszyscy spokojnie to usłyszeli.
Suzie pokiwała głową z uśmiechem i odwróciła się twarzą do mnie, szybko ściągając mi spodnie. Kręciłem z nią pornola drugi raz w życiu, ale już za pierwszym zdążyłem się przekonać, że nienawidzi obciągania i zawsze ma po nim odruchy wymiotne, więc zdecydowałem się jej tego oszczędzić. Chociaż w scenariuszu wyraźnie było napisane "ssanie", to wiedziałem, że źle by się to skończyło.
Od razu po tym, jak mnie rozebrała, podniosłem jej nogę i położyłem stopę na blacie obok lodówki, po czym wszedłem w nią powoli, z każdą sekundą coraz bardziej przyspieszając.
Trzeba było wypróbować innych pozycji, więc brałem Suzie jeszcze od tyłu przy wyspie kuchennej, malując bitą śmietaną wzorki na jej plecach, które zwinne zlizywałem. Brałem ją jeszcze na krześle, kiedy miała złączone nogi przełożone na jedną stronę, przez co mój kutas był idealnie otaczany i ściskany. Brałem ją jeszcze na podłodze, kiedy ledwo dyszała, aż w końcu wyszedłem z nią i czekałem na wytrysk. Jęczałem przy tym jak cholera, kiedy klęczała przede mną, naga i z otwartą buzią. Gdy skończyliśmy, uśmiechnąłem się do niej, a ona zlizała wszystko z siebie, pomagając sobie dłońmi. Kamerzysta skierował swoją uwagę tylko na niej, a ja czekałem jedynie na jeden krzyk...
- Cięcie! - wrzasnął Ian, po czym klasnął dwa razy w dłonie.
Suzie wstała i zachwiała się przez nadmiar emocji, więc podtrzymałem ją i spojrzałem na reżysera.
- Świetna robota - pokiwał głową, uśmiechając się. - Dam wam znać, kiedy wszystko zmontujemy. Dostaniecie wideo na płytkach, jak ostatnio.
- Dziękujemy - zachichotała Suzie i uciekła do łazienki, owijając się pod drodze ręcznikiem od swojego agenta.
Jacob rzucił mi szlafrok, który zwinnie nałożyłem. Cholera, to trwało jakieś trzydzieści minut, a byłem zmęczony jak diabli. Miałem po części nadzieję, że deszcz nie przestanie padać, bo bałem się, że na (niezobowiązującym spotkaniu) randce z Chloe po prostu usnę.
Wziąłem szybki prysznic w męskiej łazience, w garderobie nałożyłem na siebie dresy, niebieską koszulkę i bluzę, mówiąc Christie, że wrócę po swoje stare ciuchy następnym razem, kiedy wyschną, po czym wyjąłem parasol i przemknąłem pod nim do samochodu, nerwowo oddychając.
Musiałem jakoś się wyluzować, więc wyjąłem z deski rozdzielczej przygotowany wcześniej papier i zacząłem skrobać kilka słów do Chloe. Zamierzałem pisać do niej listy, tak, jak kiedyś ktoś robił to dla mnie. Chciałem, by wiedziała i by czuła za pomocą kartek, nie SMS-ów i telefonów. No, przynajmniej nie tylko, bo na pewno nie chciałem ograniczyć się tylko do listów.
Można odhaczyć ten dzień w kalendarzu. Robota została zaliczona. Wywróciłem oczami i odpaliłem silnik, wyjeżdżając na trasę i spokojnie jadąc do Los Angeles. Nie mogłem nadziwić się tej pogodzie. Tu rzadko kiedy tak naprawdę padało.
Jechałem właśnie obok Uniwersytetu Kalifornijskiego, kiedy usłyszałem jęk, na tyle głośny, by przebijał się przez ściany wozu. Zerknąłem w lusterko wsteczne i rozchyliłem powieki, szybko hamując. To była Chloe!
Widząc, w jakim jest szoku przez to, że ją ochlapałem, otworzyłem lekko drzwi.
- Chloe, wsiadaj - powiedziałem i zamknąłem drzwiczki, cierpliwie na nią czekając.
Ruszyła niepewnie, ale w końcu przyspieszyła, dostrzegając, że stoję w końcu na ulicy i zaraz może utworzyć się przeze mnie korek.
Otworzyła drzwi i wsunęła się do środka, lekko podskakując na siedzeniu. Miała na sobie krótkie ogrodniczki i granatową bluzę. Z mokrymi włosami wyglądała jeszcze piękniej niż zwykle, a dzięki jej spodenkom mogłem przyjrzeć się jej nogom, które były po prostu genialne.
- Dzięki za ochlapanie - burknęła, na co od razu zachichotałem. Kto by pomyślał, że będzie taka zadziorna.
- Przepraszam, naprawdę - chrząknąłem, a widząc jej minę, spoważniałem od razu. - Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Nie zrobiłem tego specjalnie.
- Jasne - wywróciła oczami i dopiero wtedy zamknęła za sobą drzwi.
Zaczęła rozglądać się po wnętrzu, po czym utkwiła wzrok we mnie. Rozchyliła bezwiednie wargi i wstrzymała oddech, lustrując moją twarz i ubiór. Już miałem coś powiedzieć, ale w jej spojrzeniu było coś naprawdę hipnotyzującego. Jakby mnie studiowała, a nie tylko na mnie patrzyła. W końcu nie wytrzymałem i zmarszczyłem czoło, starając się nie wyglądać na rozbawionego.
- Nie przywitasz się?
- Hej - prychnęła z pogardą.
- Zapnij pas - mruknąłem szorstko, zerkając na nią z powagą, a widząc jej wystraszoną minę, lekko się uśmiechnąłem. Musiała zrozumieć, że zależy mi na jej bezpieczeństwie. - Chloe, mówię serio.
W końcu spełniła mój rozkaz.
- Skąd wiedziałeś, gdzie się uczę?
- Nie wiedziałem - zachichotałem, zastanawiając się, ile jeszcze razy spłonie przy mnie rumieńcem. - Skąd pomysł, że przejeżdżałem tu specjalnie, by cię zabrać?
Bingo, zrobiła to!
- Hej - westchnąłem i wychyliłem się nieco w jej kierunku. Miałem niepohamowaną chęć, by dotknąć jej uda, ale w porę się powstrzymałem. Musisz powiedzieć coś, co pokaże jej, że ci zależy, debilu, mruknąłem do siebie w myślach. - Gdybym wiedział, gdzie chodzisz na uczelnię, z pewnością jeździłbym tędy częściej - puściłem jej oczko.
- Och - wykrztusiła. - Skąd wracasz?
Cholera, dlaczego o to spytała?
- Z pracy.
- Z oceanarium?
Spiąłem się, zaciskając palce na kierownicy. Nie chciałem jej o tym opowiadać.
- Co studiujesz? - spytałem, chcąc jak najszybciej zmienić temat. Całe szczęście, chwyciła haczyk, zresztą ja i tak pragnąłem dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Strasznie mnie rajcowała i byłem bardzo ciekawy, co jeszcze kryje.
- Literaturę.
Nadal była nieco zdenerwowana, więc musiałem obrócić naszą rozmowę w lekki żarcik.
- I tak się ubierasz?
- To znaczy? - zmarszczyła czoło, patrząc szybko na swoje kolana. Chyba troszkę się wystraszyła.
- Myślałem, że miłośniczki literatury chodzą w sukienkach, a na pewno w spódnicach - zadrwiłem.
- Mam w swojej szafie sporo sukienek i spódnic - prychnęła, nieco urażona.
- I akurat, gdy cię spotykam, musisz mieć zawsze spodenki?
Uśmiechnąłem się do niej promiennie, ale naprawdę chciałem zobaczyć ją w sukienkach. W końcu łatwo je zdjąć, ale myślałem, że to jeszcze nie ten moment, kiedy chciałem, by je przy mnie zakładała.
- To twoja bluza? - zagadałem, ruchem głowy wskazując na górną część jej ubrania.
- Nie - mruknęła po chwili. - Jamesa.
Potarłem podbródek dłonią.
- Kto to James?
- Mój kolega.
Ja pierdzielę, kolejny? Oby był homoseksualistą, bo naprawdę nie miałem ochoty na gierki.
- Jest gejem?
- Przepraszam, ale... słucham? - zaśmiała się nerwowo.
- Znowu sprawdzam, czy mam konkurencję.
Zacisnąłem usta, przenosząc na nią spojrzenie. Wyglądała na zszokowaną i tym razem zdenerwowała się bardziej, niż wcześniej.
- Nie wiem, Justin, ja... - zaczęłam niepewnie, bawiąc się palcami i jąkając się.
- Chloe - westchnąłem głęboko. Jezu, nie chciałem, by się przy mnie stresowała. - Spokojnie. Nie chcę cię wypytywać o twoje prywatne sprawy, chociaż bardzo mnie interesują.
Akurat dojechaliśmy pod jej dom. Zapamiętałem nazwę jej ulicy, bo ważne dla mnie rzeczy nie umykają w jakikolwiek sposób mojej uwadze. Wychyliłem się do przodu, starając się dostrzec cokolwiek między mijającymi się wycieraczkami.
- Wszystko okej? - spytała nagle Chloe, chichocząc cicho.
- Tak, jesteś bezpieczna - kiwnąłem głową, zaciskając poważnie usta. Chciałem się trochę pobawić, ale nie miałem czasu, więc parsknąłem śmiechem. - Widzimy się o dwudziestej.
- Oby przestało padać - oblizała usta, kiwając głową. - Dzięki za podwiezienie - uśmiechnęła się do mnie na odchodne. Kiedy otwierała drzwiczki, wsunąłem do jej torby kopertę i uśmiechnąłem się nieco, odprowadzając ją wzrokiem.
- Cała przyjemność po mojej stronie - mruknąłem, a gdy zobaczyłem, jak po zamknięciu drzwiczek szybko biegnie w stronę domu, zdałem sobie sprawę, że chcę dowiedzieć się, kim jest James i czemu nosi jego bluzy. Pragnąłem też, by przestało padać, bo już zaczynałem za nią tęsknić.

60 komentarzy:

  1. DOPIERO PO WAKACJACH??? OSZALAS??????? NIE WYTRZYMAM NARA

    OdpowiedzUsuń
  2. 2 miesiące bez rozdzialu ? Umrę. To na pewno.
    Ale noe martw się i baw się dobrze. Udanych wakacji! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. po pierwsze: awwwwww!!!!
    po drugie: DWA MIESIĄCE!?!?!???????? JA JA TYLE WYTRZYMAM BEZ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU????????
    po trzecie:jej, w końcu z punktu widzenia Justinna! Jak widać nie czuje się najlepiej w roli gwiazdy porno. To chyba dobrze, ale nie wiem. Nie znam się na tym.
    następny rozdział jest jedynym powodem, dla którego chcę, żeby wakacje już się skończyły, chociaż wolałabym, by trwały bez przerwy!!!
    no to.... do po wakacji ;)
    three-months.blogspot.com
    shy-boy-jb.com

    OdpowiedzUsuń
  4. nie dodaj jeszcze jakis blagam :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to dopiero po wakacjach? Nie zostawiaj nas tak na dwa miesiące, nie wytrzymamy tyle czasu bez nowego rozdziału.
    Te dwa ostatnie rozdziały rozwiały moje wątpliwości. Justin już teraz jest gwiazdą porno i stąd ma pieniądze na drogi samochód i ubrania...a praca w oceanarium to pewnie tylko przykrywka. Zastanawiam się tylko jak to się stało, że został gwiazdą porno. Dla pieniędzy? Ktoś go zmusił? No bo raczej dla przyjemności tego nie robi.
    Jestem ciekawa co będzie dalej. Justin pisze listy do Chloe tak jak ktoś kiedyś pisał do niego - zastanawiam się kim była ta osoba. Uwielbiam gdy w opowiadaniu jest tak wiele wątków, a tu niewątpliwie tak jest - wątek Chloe i Justina, który jest gwiazdą porno, ale żyje jak normalny chłopak pracując w oceanarium, wątek mamy i brata Chloe, wątek Jameaa, który strasznie mnie intryguje, no i oczywiście wątek przyjaciela geja.
    Boję się co będzie, kiedy Chloe dowie się o tajemnicy Justina. Oboje są sobą zafascynowani i zauroczeni, a Chloe już raz cierpiała po stracie chłopaka, nie chciałabym, żeby cierpiała, gdy dowie się prawdy na temat Justina.
    Chyba nie wytrzymam tych dwóch miesięcy...nie mogę się doczekać. Pozdrawiam i życzę udanych wakacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kooocham takie rozbudowane komentarze, dziękuję!!!

      Usuń
  6. Jezu, czemu Ty to robisz? Jak ja wytrzymam 2 miesiące? Masakra. A rozdział świetny, w ogóle to całe Twoje fanfiction jest świetne *_*. Nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O jejku jaki mega rozdzual...uwielbiam to....tylko szkoda, ze az 2 miesiace nic nie bd :( ale i tak bede czekac...nie wiem jak, ale bd musiala....jestem ciekawa czy odnajda Logana...kocham i do.NN

    OdpowiedzUsuń
  8. To wypytanie Justina jest urocze. Jestem ciekawa co z bratem Chloe ale ja myśle ze jemu nic się nie stalo a ona jest po prostu bardzo przewrażliwiona

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebiste to laska!!! Nie umiem się doczekać następnych rozdziałów :'(( ale no ja rozumiem !! Dziękuje za to FF ,kiski loffki hahahah <3333

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja szukalam czego co bym mogła poczytać w wakacje Szkoda no ale taki zajebisty ff wiec poczekam Udanych wakacji

    OdpowiedzUsuń
  11. Robi się romantycznie! Kocham to!
    Polecam:
    http://fightforthelove-oftheman-shecallsmine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Come on! Zostawiasz nas tu na pastwę losu? ;); Dlaczego nic nie dodajesz?? :(

    Czekam(y) :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy nastepny. Jest juz po wakacjach

    OdpowiedzUsuń
  14. Dodasz rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  15. Czemu nie ma nowych rozdziałów? Nie mów, że przestałaś pisać ... nie możesz tego zrobić, ja Cię potrzebuję, my Cię potrzebujemy. Proszę, wróć i pisz te zajebiste rozdziały *_* <3.

    OdpowiedzUsuń
  16. hej! :) Chyba nie zapomniałaś o nas? :)
    Mam nadzieję, że nie :) Czekamy na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Czyli to koniec? :(((((

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurczę, a tak dobrze się zapowiadało. Wracaj, proszę i dokoncz historię tych dwojga, bo ciekawość nadal mnie zżera! ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. Miało Cie nie być 2 miesiące, a rozdziału nie dodajesz już od 3 miesięcy :(

    OdpowiedzUsuń
  20. Zostawiłaś już tego bloga?

    OdpowiedzUsuń
  21. Halo!?!?!?!?!?!?! My tu nadal czekamy!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy dodasz nn. Zostawilas już tego bloga? Pod ostatnim rozdziałem pisałaś że wrócisz.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja nadal czekam :( jedno z niewielu opowiadań, którego chcę ciąg dalszy! -.-"

    OdpowiedzUsuń
  24. kiedy nowy rozdział? jestem cholernie ciekawa co dalej...

    OdpowiedzUsuń
  25. Czy to opowiadanie będzie kontynuowane ? Bo chce następny rozdział! ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Chlera, to opowiadanie jest takie niesamowite!
    Miało Cię nie być dwa miesiące a już niedługo minie rok:((( proszę wróć..
    Jeśli nie to znajdę Cie!:D (JESZCZE nie groźba heh)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, ale NIC nie obiecuję. Przerwałam przez brak czasu :(

      Usuń
  27. Proszę cir wróć do pisania. Tak bardzo chce wiedzieć co będzie dalej. Minął już rok a ja za każdym razem jak chce przeczytać jakieś ff to wchodzę w tego bloga z nadzieją że jest nowy post ale niestety nie :( ja będę czekała napewno sobie nie odpuszczę. Kocham ten ff <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Wchodzę tu codziennie żeby zobaczyć czy jest nowy rozdział�� mam nadzieje że w końcu się namyślisz i do nas wrócisz❤❤

    OdpowiedzUsuń